Czy to już koniec??
Ostatnie tegoroczne przejażdżki na letnim rowerq?
mozliwe...
Nie jeździłem 2 tygodnie... kondycja taka jak bym nie jezdził przynajmniej 2 lata czynnie palił nigdy nie trzeźwiał i był astmatykiem...
Mimo wszystko ulubiony podjazd zaliczony (ropica krzyż)...
Pod krzyżem jakieś małe oświecenie...
Kilka trudnych spraw...
Zaległy piątek wpisany na kartce...
data orientacyjnie...
v max za tirem po ciemku...
W sobotę dzwoni do mnie
Bartek z tekstem:
"jutro 11:00 Grosar zbierają się <<szosowcy>> jedziemy!"
Więc stało sie... pojechaliśmy: )
Na prawde miło było zobaczyc ze jest w najbliższej okolicy kilku ciekawych ludzi z ciekawymi zainteresowaniami i ciekawym sprzętem...
Co więcej miło było wreszcie poczuć się na swoim gracie jak na wielkim szerokim CZOŁGU: )
Tempo miłe trasa bym rzekł łatwa wiatr dokuczał...
"Szosowcą" dziękuje i mam nadzieje że jeszcze pośmigamy...
do szkoly busem powrot rowerem...
jak za starych dobrych czasów za busem... Już sie nieco zapomniało...
Czy jego zawsze tak nosiło po całej drodze??: O: O
pod komin średnia 40.2: )
Tylko do szkoly... Powrot busem... masakracja
Bieg Bieg Bieg nie dobrze nie fajnie....
W oczekiwaniu na GoHaRT....
Wszystko w pośpiechu...
Lot licznika i jego efekty:
Gzie mój pixel?
© Dudek
Był pixel... Niema pixla... zjadło....
Po prostu czwartek....
Teoretycznie środa praktycznie czwartek...
Zbiórka & przygotowania do GOHARTu...
Tak wiec podwójnie dom szkola dom...
W maju br powiedziałem sobie "fajnie by było gdyby w tym roku stuknęło 8kkm"
iii udało się: )
po powrocie do domu na liczniku:
8019,8 km
rewelacja: )