Jazda której najbardziej nie lubię... w ogóle co to za jazda...
Człowiek jeszcze dobrze nie wyjechał za bramę a tu już dzwonią żeby wracał...
nó ale tak to przeważnie wyglądają niedziele...
Co więcej taka jazda nie sprzyja również podróżowaniu w jakiejkolwiek większej grupie niż ta jednoosobowa... A miał być Bardejov-Krynica nie wspominając już o Czechowicach... cóż życie... a jutro? rooobota...
Jak coponiektórzy bardziej spostrzegawsi już zauważyli odliczanie rozpoczęte... :D
Ano zapomniałem podziękować serdecznemu kierowcy czerwonego seata cordoby za zabawe w "car service" przez kilka km: D (predkość 42km/h rządzi)
Niemalże nowy rekord predkości... jak poprzednio za ciężarówką... tym razem trochę wyższą... ale szybciej jechać nie chciała... Może i dobrze bo mokro pod kołami..
Tak własnie.... zostawiłem dziś w banku spółdzielczym (z pomocą Macieja zresztą) kupe kasy... w każdym razie mam nadzieje ze będą to dobrze zainwestowane pieniądze i sakwy będą się świetnie sprawować...
Ogólnie deszczowe dni duzo wody sie PRZELEWA...
Mam nadzieje ze jutro nie bedzie padać... ii że wreszcie przekrocze magiczne 50km...