Teraz już pełen szpan boo oto linki do moich towarzyszy przy dzisiejszej małej przejażdżce: Kinga & Maciej /ktory jeszcze chyba dzisiejszej trasy nie odnotował/
w kazdym razie dziekować wszelkim dobrym ludzią: )
Ostatnio bardzo dobitnie wszystko wskazuje mi na to że jest choć troszkę prawdy w słowach "nieszczęścia chodzą parami"...
Ostatnio dętka moja zaraz później Macka...
Niedawno pożegnałem się z osią. Dziś kolejna tym razem Bartka została posłana w kierunku złomowiska na (nie) wieczny spoczynek... Na szczęście nie pękła całkiem jednak kształtem prawdopodobnie przypomina wspaniały owoc jakim jest po prostu banan: ) Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć...
Co do trasy to very pozytywnie wreszcie powyżej 100 jednak średnia predkość ehh średnio wymarzona...
Z ciekawszych spraw to witaj Yeti!! zostałaś złapana w sieć: D miło że dołączyłaś... tylko pogratulować ostatnich osiągnięć... pozdrawiam...
Same problemy z tymi Ośkami... Łamliwe niepewne...
Co do drogi to (droga Ośko xD) dziś po raz drugi w tym roku zaliczony Dębowiec następnie Jasło tym razem jednak nie sam tylko z terenowym Maciejem ktoremu serdecznie gratuluje dzisiejszej setki: )
Wieczorem z Aniasz jeszcze 2 obroty koła <--- dla dobra Macieja nie informowałem go o wieczornych jazdach bo znajac jego pomimo jutrzejszej matury dał by się namówić...
Totalna załamka... Wszyscy dookoła piszą "chodź na rower". Nawet osoby które od długiego czasu nie dały się namówić na nawet małą przejażdżkę właśnie dziś proponują mi 10 tras...
Nie dość że komunia kuzyna i takie tam rodzinne sprawy /co do których nie mam nic przeciwko poza terminem/ o których było mi wiadomo juz od dawna i które już przecierpiałem too NIEMA W NASZEJ WIOSCE W SKLEPIE POTRZEBNEJ MI OSI!!!
Płacz i rozpacz... Ponownie na taty kole nocne "jazdy"/ pol godziny to nie jazda...: ( / Płacz i rozpacz
I zaczął się maj... i zaczął się od pęknięcia osi w tylnym kole... rano prawie 14 km po czym powrót z buta, stopem (wielkie dzięki dobry czlowieku) a na koncu z siostra...
Złamana oś ogólne załamanie...
Nadzieja jednak nie umiera... może jutro we wiosce sklep rowerowy będzie czynny... może...
Wieczorkiem w wielkiej desperacji z kołem od taty rowera...
*/średnia zawiera ok 5km pieszo z rozpaczy zapomniałem zdjąć licznika/*